“Winne strony” Marka Kondrata

Winiarskim koneserom książka “Winne strony. Opowieść o pasji, która odmienia życie” Marka Kondrata wyda się miałka, szerokiej publiczności, ciekawej przemiany popularnego aktora w importera wina może się spodobać. Jest atrakcyjnie wydana, łatwo się czyta, zawiera sporo historyjek i anegdot. Moja ulubionato to ta o Marku Bieńczyku tańczącym sambę na sambodromie podczas karnawału w Rio, w wyszywanym cekinami stroju tanecznym jednej ze szkół.

M.Kondrat_fot. M. Jończyk

Foto: M. Jończyk, materiały prasowe Wydawnictwa Znak

Wydawnictwo Znak zadbało o promocję “Winnych stron” rozsyłając książkę do co popularniejszych blogerów winiarskich. Recenzje są dość wstrzemięźliwe, od wymijających (Gabriel Kurczewski Poza Tokajem) poprzez refleksyjne (To wina Koali), aż po krytyczne (Irek Blurppp Wis). I nic dziwnego, osobom mocniej wciągniętym w tematykę winiarską książka Marka Kondrata wyda się miałka, bardziej ślizga się po tematach niż je opisuje, niewiele przyniesie nowej wiedzy czy emocji. Utkana jest z okruchów historii i geografii, informacji o regionach i winach, anegdot (moja ulubionato to ta o Marku Bieńczyku tańczącym sambę na sambodromie podczas karnawału w Rio, w wyszywanym cekinami stroju tanecznym jednej ze szkół), kombatanckich wspomnień z czasów PRL i stanu wojennego. Sam autor nie ukrywa swoich preferencji i ograniczeń: “Znaczenia i sumy znaczeń klecę poniekąd intuicyjnie z drobnych zachowań, nawyków, natręctw i rytuałów, które oddają charakter człowieka i jego zmaganie z czasem. To system typowy raczej dla aktora niż naukowca. Dlatego nie aspiruję do roli konesera, znawcy itede, itepe. Bliższy jest mi świat zachowań niż świat nazwań.”

Mocną stroną książki jest autentyczność, spójność z tym co autor mówi i robi na co dzień. Marek Kondrat przy każdej okazji podkreśla zwykłość wina, jego codzienny charakter i kulinarno-socjalizujące funkcje użytkowe. Magia tkwi w spotkaniach z ludźmi którzy wino tworzą, w miejscach gdzie winorośl rośnie, w wielopokoleniowej tradycji. A samo wino powinno być szeroko dostępne, sprzedawane racjonalnie tanio, przy najlepszym stosunku ceny do jakości.

“Winne strony” to także książka o dojrzewaniu. O odkryciu pasji, która odmieniła życie, nadała mu nowy sens, nową energię. Refleksji na temat upływającego czasu jest tu dużo, słodko-gorzkich jak bywa w życiu. Młodemu pokoleniu refleksje te mogą wydać się niepotrzebnymi dyrdymałami, za to docenią je starsi czytelnicy, przekraczający symboliczną smugę cienia, o której pisał Joseph Conrad.

“Winne strony” zostały atrakcyjnie wydane. Twarda oprawa, gruby papier, staranne opracowanie graficzne, uwagę przyciągają kolorowe infografiki. Wszystko to sprawia, że wydawnictwo cieszy oko. Czyta się dobrze (po przebrnięciu przez pierwsze rozdziały). Książka utrzymana jest w modnej obecnie, kulinarno-podróżniczej konwencji. W przystępny sposób wprowadza czytelnika w świat regionów winiarskich, a przypisy na marginesach pozwalają na przyswojenie branżowego żargonu.

Krakowianie i gości odwiedzający nasze miasto mają dodatkowy powód by kupić “Winne strony”. Autora można spotkać w zlokalizowanym na Kazimierzu wine-barze o wdzięcznej nazwie “Barawino” i pod pretekstem uzyskania autografu przysiąść się do stolika, podzielić wrażeniami, wysłuchać dalszych opowieści o podróżach i spotkaniach. Oczywiście przy kieliszku wina z kolekcji Kondrat Wina Wybrane.

Marek Kondrat “Winne strony. Opowieść o pasji, która odmienia życie”, Wydawnictwo Znak, Kraków 2015, cena okładkowa 39,90 zł, na stronie wydawnictwa aktualnie do kupienia za 29,93 zł.

pasja_MK

Foto: materiały prasowe Wydawnictwa Znak

2 thoughts on ““Winne strony” Marka Kondrata

  1. Kondrat – żenujący facet. Żenująca książka o niczym… Wydawnictwo Znak skończyło się dla mnie wraz z wydaniem książki Grossa, więc przy tamtym paszkwilu miałka książeczka Kondrada jest nieszkodliwym dodatkiem dla aspirujących nie wiadomo do czego. Wstyd, że Wino w Krakowie, portal, który lubię i który interesuje mnie ze względu na miasto, z którym jestem związany, czuł się w powinności cokolwiek napisać o zwierzeniach podstarzałego faceta i pseudo mędrca z kieliszkiem wina. Recenzja nijaka, jak sama książka, tak by ani Kondratowi, ani wydawnictwu, ani sobie nie zaszkodzić.

    • Każdy ma prawo do własnej opinii, warto jednak zadbać by była ona merytoryczna i odnosiła się do tematu (w tym przypadku książki), a nie była wylewaniem własnych żalów i frustracji. Ten komentarz dużo mówi o komentującym, a bardzo mało o książce, której jest poświęcony wpis.

Leave a comment